Jesteśmy za półmetkiem rozgrywek. Wczoraj odbyła się 6 kolejka rozgrywek futsalowych. Największą niespodziankę sprawili ponownie zawodnicy Akademii Pomorskiej. Zespół Marka Paslawskiego pokonał Baltic Team!
To była największa niespodzianka. Akademia pokazywała już, że w piłkę grać potrafi. Od spotkania z Kamir Team, zespół AP prezentuje się naprawdę solidnie, również pod względem taktycznym czego w pierwszych meczach brakowało. Baltic w tym meczu nie mógł skorzystać m.in. z usług Jarosława Felisiaka.
Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z oczekiwaniami zespołu Arkadiusza Ryjewskiego. Baltic po bramkach Jączyńskiego oraz Zduniaka prowadził 2:0, choć to AP miało klarowniejsze sytuacje bramkowe. To jednak zaowocowało i w 16 minucie było 2:2. Kamil Klimas tuż przed przerwą wyprowadził Baltic na prowadzenie 3:2. W drugiej połowie nie widzieliśmy na boisku lidera wśród strzelców Krzysztofa Kobalczyka, który nie zdążył powiększyć swojego dorobku bramkowego, wpisał się jednak raz na listę asystentów. Akademia w drugiej połowie przejęła inicjatywę. W bardzo zaciętym meczu, który oglądaliśmy 8 minut przed końcem AP wyrównało. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich minutach meczu. Do ostatnich sekund Baltic walczył o punkty, Akademia jednak zwycięstwo przypieczętowała w ostatniej 40 minucie meczu, kiedy Baltic grał już w 5 osobowym składzie w polu, bowiem zespół wymienił bramkarza na zawodnika z pola.
Podsumowując mecz, który dostarczył najwięcej emocji w tej kolejce, wielkie brawa dla Akademii, która jak już pisaliśmy w poprzednim artykule wyrasta na czarnego konia rozgrywek.
Kolejny komplet trzech punktów zainkasowali zawodnicy z Pęplina. Zgodnie z oczekiwaniami zespół lidera rozgrywek pewnie pokonał Drużynę Kobylnica 10:1. Zadanie było ułatwione bowiem rywal grał bez nominalnego bramkarza, w słupkach widzieliśmy zawodnika z pola. Swój dorobek bramkowy poprawił Szymon Gołaszewski, który ustrzelił hattricka i ma na swoim koncie już 13 bramek, co daje TOP 3 strzelców. Drużyna Kobylnica ponownie jak w poprzednich meczach walczyła, za co należą się brawa. Pęplino jak można się spodziewać od początku meczu panowało na boisku, kontrolowało grę i powiększało swoją przewagę kolejnymi bramkami. Motorem napędowym w tym meczu był Robert Borowiński, który sam strzelał i asystował.